Lista blogów » Pearl in Fashion

Rumunia. Bran i Râsnov.

Zobacz oryginał

 

image.png



Dawno, dawno temu, jeszcze przed korona wirusem...

Miejmy nadzieję, ze ten cyrk się kiedyś skończy. Wtedy polecam Wam jako cel podróży - Rumunię. 

Niedoceniony kraj pięknych gór, cudownego morza i pełen skrajności sam w sobie. Tylu dziwnych  niespodzianek nie miałam na żadnej innej urlopowej wyprawie.





Rozpoczęliśmy z hukiem oczywiście od Transylwanii i zamku Draculi. Wampira nie znalazłam, za to przecudowny zamek na skale. I nie skłamię, jeśli powiem, ze był po prostu śliczny! :) Tak, miało być strasznie i mrocznie, a było urokliwie! :)


image.png


image.png


image.png


image.png


image.png


image.png



image.png


image.png


image.png




Zamek ten nigdy przez Draculę zamieszkany nie był. Lokalni mieszkańcy mówili, ze nawet tu nigdy nie przyjechał. A historia opowiada jedynie o nim jako królu, do którego ówcześnie zamek należał. Miejsce jest niesamowite, polecam je wam odwiedzić jako jeden z obowiązkowych punktów. 

Czar prysł, gdy mój mąż kopił od lokalnego sprzedawcy kozi ser. Tak śmierdział w aucie całą drogę, ze nie dało się wytrzymać. Ale wciąż słyszałam ''- ale jaki on pyszny, zobaczysz!!! '' :P


Ja uwielbiam zamki, skały i ruiny, dlatego jako kolejny przystanek wybraliśmy Rasnov. Ruiny twierdzy na wysokości 650 m ponad miastem można zdobyć całości pieszo albo częściowo gondolą. Przy wysiadaniu z gondoli można się nacieszyć pięknym widokiem z tarasu. 


image.png




Potem już tylko krotki spacer, potem jeszcze trochę spaceru i na koniec krotka wspinaczka...



image.png


I dochodzimy do średniowiecznej cytadeli:

image.png

image.png

image.png


image.png


image.png

image.png

image.png

image.png

image.png

Przepiękna pogoda umiliła nam zwiedzanie. Nie pamiętam dokładnie kosztu wstępu, ale nie było to więcej niż 15 Leu, czyli jakieś 10 zł. Bran był chyba odrobinę droższy. 

Ogólnie ceny w Rumunii są podobne do tych w Polsce albo lekko niższe. Naturalnie 4, czy 5* restauracja będzie nas odpowiednio kosztować. Ale w zasadzie nie powinniśmy się jakoś specjalnie wystraszyć tamtejszych cen. Ludzie są gościnni i bardzo sympatyczni. Większość, tam gdzie pojawiają się turyści, mówi chociaż trochę po angielsku. Z komunikacja nie miałam jakichś specjalnych trudności.

A może ktoś z Was już odwiedzał Transylwanię? Napiszcie w komentarzach!


życzę wam miłego tygodnia i wesołych świąt! 

Do następnego razu!



Zaloguj się, żeby dodać komentarz.